Zginął Król, Niech żyje Król

Gratulacje dla |Highwaymana| za zajęcie zaszczytnego 1-go miejsca,
Podziękowania dla pozostałych uczestników turnieju za wspaniałą zabawę i nieoczekiwane zwroty w akcji
O poszczególnych grach nie będę się specjalnie rozpisywał, bo i nie ma specjalnie oczym, a Gyg i tak pewnie nie daruje mi kolejnej blitzkrieg'owej porażki
Pomysł na talię taki sobie, zresztą nie do końca mój, za to chyba dość odważny, a niektórzy pewnie zaraz krzykną parskając na monitor że wręcz bezczelny.
Dwóch dwarfów i dwóch elfów pognało do krainy Czarnego Władcy żeby wytrząsnąć mu z kieszeni great'ery, a gdyby się nadarzyła okazja sprać przy ich pomocy drużynę miniona. Niestety bieganie po Dagorlandzie, Udunie, Imlad Morgul i pozostałych ekstremalnych miejscach nie wychodzi ostatecznie nigdy na zdrowie (to ze względu na nieco zatęchłe powietrze) to i moja eskapada nie zawsze kończyła się sukcesem.
Muszę powiedzieć, że o ile liczyłem się z faktem że dostanę po głowie Nazgulem, co w przypadku jednego z nich nie skończyło się dla niego samego tragicznie, to nalot Framowego Itangasta o mały włos nie zakończył błyskotliwej kariery i tak już pokiereszowanej mojej drużyny, ostatecznie Noble Houd'y wyratowały towarzystwo z opresji (z pełnym poświęceniem się że tak powiem). Całe szczęście w czarnych kurortach jest dość ciepło i śnieg tam nie pada, dlatego spokojnie mogłem patrzeć jak reszta Śródziemia grzęźnie w zamieci. Niestety w pierwszej grze cek zapalił Słońce na tyle skutecznie, że nawet malusieńki przymrozek chwycić nie chciał

W czasie kiedy banda kamikaze grasowała w Imlad Morgul, Gandalf z Elrondem wynudzeni siedzeniem w Rivendell, wybrali się na jednego do Bombadila, a przynajmniej taki mieli zamiar ale na 5 gier chyba tylko 3 razy udało im się go zastać w domu

Reasumując deck sprawdził się całkiem nieźle, chociaż wymaga sporych poprawek.
Chwilowy spadek formy to oczywiście zagranie czysto taktyczne, razem z Tworkiem atakujemy lidera na następnym turnieju z tylnych siedzeń
