Wrażenia są, jak zawsze, tylko kilka dni nieobecności skutkuje nadrabianiem zaległości w normalnym (ale czy prawdziwym?) życiu.
Dzięki chłopaki za zorganizowanie spotkania. Ciasta były bardzo dobre, do soboty chyba żadne nie dotrwało

Na obiad też nie ma co narzekać, a jak go nazywać (były takie dyskusje

) to już mniej istotne

.
Pierwsze co to wszystkich chłopaków od sealed'a chciałem przeprosić. Bardzo późno skończyliśmy grać i ogłoszenie wyników zostawiłem na później a później się przerodziło w nigdy bo prostu zapomniałem. Rezultaty postaram się możliwe szybko przelać na forum.
Sporo pograłem w planszówki i z tego się cieszę. Były dwie partie w Exoplanets, raz Achaja, raz Klątwa Czarnej Kostki i do tego Chaos w Starym Świecie. Oczywiście na koniec dużo zabawy w Time's Up, który ujawnił, że wszyscy jesteśmy nietolerancyjnymi homofobami

Jeśli chodzi o sealed'a to szczerze mówiąc nie za wiele pamiętam, chyba za późno graliśmy

Fajnie, że wyciągnąłem The One Ring, niefajnie, że nie dostałem żadnego Test of Fire

Na General Opponent wziąłem dwie talie, którymi chciałem zagrać od dawna - Express Eriador oraz Lucky Search w Goblins-gate. Co do pierwszej z nich to mam do powiedzenie tyle, że wygrała 6-0 ale paradoksalnie nie zadziała. Pierwszy A Short Rest dostałem dopiero na trzecią turę więc zwołałem albo w czwartej albo piątej, już nie pamiętam. Tutaj uratowały mnie hazardy, które skutecznie przyblokowały Ciacha.
Druga gra przeciwko Piotrkowi to były dwa stojące decki

On w Bag Endzie a ja w Goblins-gate. Trochę sobie przeszkadzaliśmy i się skończyło na wyścigi na punkty choć to też zbyt dumnie brzmi w kontekście finalnego rozliczenia. Było bodajże 18-17 dla mnie.
Trzecia partia to potyczka z Dhrorem. Po pierwszych dwóch turach miałem lekkie obawy jak będzie wyglądał wynik. Nie dlatego, że szło źle (było całkiem nieźle), ale dlatego, że z innego stoły dobiegały odgłosy pojawienia się fallenowego One Ringa. W tym momencie wiedziałem, że muszę nie tylko pilnować wygranej ale i tego, żeby była jak najwyższa. Tutaj sprawę załatwiła jedna karta - Neither so Ancient Nor so Potent. Dzięki niej zdublowałem przedmioty i wygrałem 6-0.
Dzięki jeszcze raz wszystkim za gry, metwowskie i planszowe. Zawsze tylko mi szkoda, że tak krótko to trwa. W miarę możliwości niech kolejni organizatorzy myślą aby impreza była od czwartkowego wieczoru. To naprawdę dużo daje, choć wiem, że nie zawsze bywa możliwe.
Zawsze chętnie przyjeżdżam do Goszyc, droga teraz jest naprawdę super, więc mam nadzieję, że za rok ponownie się tam zobaczymy

(oczywiste jest również, że widzimy się na wiosnę, tylko jeszcze nie wiadomo gdzie

).