Po raz kolejny czas podziękować organizatorom za możliwość uczestniczenia w tym, nad wyraz skromnym ale fantastycznym spotkaniu.
Liczba graczy nie dopisała, trochę ludzi odpadło w ostatniej chwili ale szczerze mówiąc miałem nadzieję, że jednak dobijemy do 10. Można też do tego podejść z innej strony

Pojawiła się elita elit
Natomiast chciałbym poruszyć ten temat z innej strony. Kiedy się wpisujemy na listę to organizatorzy robią sobie jakieś założenia i budżet. Gdyby było nas 20 i 2-3 osoby odpadły w ostatniej chwili to jest to mały problem. Ale jeśli pierwotnie jest zapisanych 10 osób i ludzie odpadają to to tworzy trochę dziurę w budżecie i pozostali muszą zapłacić więcej. Do tego dochodzi do takiej sytuacji jak teraz, że mieliśmy 3 rundy i do tego bye. To spowodowało , że niektórzy zagrali tylko 2 razy. Myślę, że to nie jest to na co czekamy pół roku. Zależy mi na tym, żeby grało nas jak najwięcej. Stąd pojawiają się dodatkowe inicjatywy jak więcej planszówek, spotkanie od czwartku, sealed game, challenge decki żeby była rozrywka dla każdego. Rozumiem, że po tylu latach grania i składania decków człowiek może odczuwać znużenie ale z tego powodu staramy się urozmaicać nasze spotkania, żeby to nie była jedyna atrakcja. Ja przyjeżdżam tak naprawdę nie po to, żeby grać w MECCG ale po to, żeby spotkać się z Wami. Naprawdę lubię przebywać w Waszym towarzystwie i nie chciałbym aby ta tradycja (można to tak już nazwać) umarła.
Ale koniec patosu

Weekend był bardzo miły, dużo śmiechu, dużo grania, z Radkiem, Danielem już tam siedzieliśmy od czwartku wieczór. Rozumiem, że nie każdemu pasuje tak wczesny przyjazd ale sugeruję każdemu spróbować. Weekend się tak luźniejszy i fajniej spędzony
Co do moich gier to jakoś specjalnie się nie będę rozpisywał.
1 gra z Balarem to był jeden wielki eksperyment. A to dlatego, że Paweł nie miał dostępu do swoich kart i musiał grać tym co dostał dzień wcześniej w sealed game

Ale gratuluję ambicji, proponowałem pożyczenie Challenge Decku ale Balar odmówił
2 gra zaczęła się od awantury o kostki

Radek kazał mi je zmienić a nawet zaczął zbierać karty ze stołu

Ja, jako ten mądrzejszy i starszy postanowiłem ustąpić młokosowi

Sama partia, jak zawsze, była ciężka, w którymś momencie robiliśmy takie błędy jakbyśmy pierwszy raz grali w MECCG

Natomiast sama gra dała mi do myślenia, że należy czasem jednak przetestować hazardy. Ta część talii dotyczyła agentów ale nie do końca ogarnąłem temat i to potem pokutowało w partii. Koniec końców jakoś się wybroniłem, tym bardziej, że doskonale znałem deck Radka
Ostatnia rozgrywka to była gra o pierwsze miejsce z Rootkiem. Cholernie trudna gra, przeciwnik radził sobie całkiem dobrze a ja miałem fatalny dociąg kart. W którymś momencie byłem już pewny, że przegrałem ale 2 tury to bardzo zmieniły. W połowie gry Lobelia na Chillu zraniła Radagasta, Stridera oraz Toma Bombadila i tak ekipa do końca gry już nic nie zrobiła. Natomiast w ostatniej turze Rootek niepotrzebnie zagrał postać (co potem przeklinał) i bardzo zredukował sobie wolny GI co zaowocowało zdjęciem 2 frakcji i na koniec Lobelia spilferowała Stridera

Wygrałem 6-0 ale wynik nie oddaje jak trudna to była gra.
Dzięki wszystkim za grę
Tylko taka prośba na przyszłość, żebyśmy jednak może próbowali kończyć turniej trochę szybciej. Mieliśmy tylko 3 rundy a skończyliśmy o 19 prawie. Czas nam się rozjechał i z połowy soboty na planszówki został sam wieczór. Jak to wyglądało przekonałem się z grze w Tzolkina z Ciachem i Vandrerem o 00.30
Do zobaczenia za pół roku
Myślę, że słusznie wykorzystałem swój tysięczny post
Galeria turniejowa
10-13.10.2013 Goszyce