Pozwolę sobie zacząć ten temat

.
Po pierwsze dzięki organizatorom za super zorganizowany weekend. Było nas mało, to prawda, lecz nie ilość się liczy ale jakość

Piątkowy wieczór z AGOT-em wspominam bardzo miło, zwłaszcza ostatnią turę kiedy pewien zamek zmieniał właściciela chyba 4 razy
Sobota upłynęła wyjątkowo relaksująco. Zagraliśmy 4 rundy ale zaczęliśmy w miarę wczęsnie (9.30), pilnowaliśmy czasu a o 18 już było po wszystkim ( a między 2 i 3 rundą była przecież przerwa obiadowa). Tradycji stało się zadość, znowu z Radkiem skrzyżowaliśmy karty, tym razem nie w 4-5 rundzie tylko pierwszej. Mimo dosyć jednostronnego wyniku, gra przebiegała w miarę spokojnie (jak na nasze standardy

), nikt "zakrętami" nie rzucał itd
Potem była druga runda, partyjka z Tworkiem. Nawet udało mu się dziabnąć mnie trochę hazardami, miałem fajne rzuty jak 3x3 pod rząd ale mimo wszystko skończyło 6-0 dla mnie. Tak naprawdę każdy grał swoje, ciut się obaj przyblokowaliśmy hazardami ale nie za wiele.
Trzecia gra była z Gothomogiem. Jak się spodziewałem, był to typowy wyścig na punkty, mój hazard deck vs hero był bardzo słaby (o czym wiedziałem przed turniejem ale nie chciało mi się zmieniać

). Koniec końców wygrałem 4-2.
Ostatnia partia to gra z Ciachem, który poznawał smak balrogowych podziemi

Tutaj hazardy vs minion zadziałały perfekcyjnie. Pierwsze 2 tury The Way is Shut, potem Mouth of Sauron i znowu cofnięcie, 4 tura Uvatha, Mouth of Sauron i ponowne cofnięcie

Ciastko miał w sumie dużego pecha a ja sporo szczęścia. Mimo to przyjemnie nam się grało, sporo gadaliśmy i żartowaliśmy.
Sobotni wieczór to nauka gry w Tzolkin'a Gothomoga i Gyga. W sumie chyba fajna partia wyszła, przyjemnie się grało. Na koniec (dla mnie, bo reszta później jeszcze grała), były dwie partie w Agentów Molocha, wyjątkowo szybkie. Obie gry się kończyły w 15-20 minut, Posterunek sobie radził ze zdrajcami.
Jestem bardzo ciekaw tej ostrej przyprawy, którą organizatorzy mieli do kolacji a ja tak ochoczo sobie jej użyłem a potem sprawdzałem próg bólu
Jeszcze raz dzięki chłopaki za super weekend i pewnie się widzimy ponownie w KK na jesieni. Tak jeszcze dodam, że w końcu czułem się luksusowo jadąc przez Polskę. Droga powrotna do Wawy i do mojej wsi zajęła niecałe 5h a to było razem prawie 450km. Oby te drogi szybciej powstawały i można było tak wszędzie dojechać
Galeria turniejowa
18.05.2013 Ozorzyce