Polskie Forum MECCG

Zdaje się, że widziałem to w URD, ale dawno nie miałem z tym dokumentem kontaktu, więc może nie. Nie pamiętam natomiast, czy ta kwestia była poruszana na tym forum (i czy kogoś to obchodzi) ale jest taka sprawa:

W książeczce z zasadami do Wizardów stoi:

Podobnie w Lidlessie:


Pytanie za 100 punktów brzmi, czy decki, które opierają się na wytestowaniu TOR na MD (albo BD odpowiednio, choć nie wiem, czy ktoś testuje pierścienie w BD ) są legalne? Nie spełniają przecież warunku doniesienia TOR do sajtu.

Pytanie może trochę czepialskie, ale chciałbym poznać Waszą opinię. (i z góry przepraszam, jeśli już kiedyś to było)

_________________
Si man i yulma nin enquantuva?

Kurcze chyba nie było, a pytanie strasznie ciekawe...
W sumie zawsze się grało tak, że najprościej było testować pierścień na Mount Doom, bo w ten sposób człowiek po prostu chronił swój tyłek przed ewentualnymi hazardami.

Jeśli natomiast literalnie czytać instrukcję, to w niej jak byk stoi, że pierścień trzeba donieść, a co to za donoszenie, gdy się jest już na górze...

Ciekawe czy są na to jakieś diggesty i co inni o tym napiszą - jestem ciekaw zdania co najmniej kilku osób...

_________________
Kiedy spać wszyscy poszli, w pościel lub na siano,
Gdy pogaszono światła, drzwi pozamykano,
Tom i Maggot usiedli, by wreszcie pogadać
O Kurhanach, o Wzgórzach i czy będzie padać...

Ten temat był już poruszany, nie ma żadnych diggestów ani nic. Co mnie smuci gdyż idea doniesienia Jedynego a nie testowania go na górze jest dla mnie jak najbardziej sensowna. Niestety gadanie kolesia, który wniósł ten temat na wokandę, uznano za zbytnie czepianie się :(

Poniżej macie link do dyskusji

One Ring

_________________
IMustNotFear.FearIsTheMind-Killer.FearIsTheLittle-death ThatBringsTotalObliteration.IWillFaceMyFear.
IWillPermitItToPassOverMeAndThroughMe.
AndWhenItHasGonePast,IWillTurnTheInnerEyeToSeeItsPath.
WhereTheFearHasGoneThereWillBeNothing. OnlyIWillRemain.

Słuchajcie, czytam sobie tą dyskusję na zagranicznym forum i muszę przyznać, że ten Bandobras Took gada z sensem. Na razie jestem gdzieś w połowie dyskusji, ale już teraz postanowiłem napisać tutaj kilka słów...

Kiedyś,w zamierzchłej przeszłości (nie wiem dokładnie kiedy), przyjęło się, że wystarczy na Jedynego nagrać odpowiednie karty, aby ten był zniszczony. Ktoś gdzieś po drodze zatracił główną ideę całego Władcy Pierścieni (może to trochę niefortunne porównanie, bo jak wiemy wiele zasad MECCG ma się nijak do rzeczywistości opisanej przez Tolkiena) - w książce bohaterowie wiedzieli co mają w swym posiadaniu i wybrali taką, a nie inną misję. Czy Gandalf, będąc przy zdrowych zmysłach, brałby Froda pod pachę i szedł do Mordoru, aby sprawdzić, czy pierścionek, który tenże ma jest tym Jedynym?

Nie wiem jak Wy do tego podchodziliście, ale ja na samym początku grania w METWa (;-)) cały czas sądziłem, że pierścień najpierw trzeba wytestować, a później zanieść go do Mordoru...

_________________
Kiedy spać wszyscy poszli, w pościel lub na siano,
Gdy pogaszono światła, drzwi pozamykano,
Tom i Maggot usiedli, by wreszcie pogadać
O Kurhanach, o Wzgórzach i czy będzie padać...

Mamy tu kolejny problem konfliktu interesów jaki zachodzi między zasadami a logiką w MECCG To co się wydaje być logiczne jest sprzeczne z zasadami albo utrudnia grę. Nie ukrywam, że taka interpretacja mi się zawsze bardzo podobała, nad wyraz sensowna. Tylko, że dochodzi do tego mechanika gry, która (jak zawsze, nie tylko w MECCG ale również innych grach) zmienia postać rzeczy. Do tego, jeśli się nie mylę, tekst kart zawsze jest nadrzędny w stosunku do zasad, w pewien sposób je erratuje. Choć gdybyśmy zmienili zasady na One Ring to byłoby super. Obawiam się jednak, że tego typu zmiany, rewolucje to zbyt dużo. Ludzie są przyzwyczajeni do innych rzeczy, po nastu latach grania w jeden sposób mogą nie chcieć odkrywać pewnych kwestii na nowo. A nie da się ukryć, że to byłaby fundamentalna zmiana

_________________
IMustNotFear.FearIsTheMind-Killer.FearIsTheLittle-death ThatBringsTotalObliteration.IWillFaceMyFear.
IWillPermitItToPassOverMeAndThroughMe.
AndWhenItHasGonePast,IWillTurnTheInnerEyeToSeeItsPath.
WhereTheFearHasGoneThereWillBeNothing. OnlyIWillRemain.

Ale jaja! Ja miałem tak samo! Zanim Was poznałem, grając w zaciszu domowym z braciakami, nie było mowy o tym, aby The One Ringa próbować wytestować będąc już na szczycie Góry Przeznaczenia.
Raz, że tłumaczył zasady i karty jeden z moich braci, który angielski zna perfect, a dwa, że - to o czym piszecie - znajomość dzieła Tolkiena i logika podpowiadała, że żeby zniszczyć ten jedyny pierścień w ogniu Orodruiny drużyna musi się trochę pomęczyć i stawić czoła wielu przeciwnościom!
Mimo to, wygranie na The One Ring było możliwe, a przynosiło więcej frajdy niźli jest to teraz, bo jak ktoś doniósł pierścień do Mount of Doom przemierzając otmęty Śródziemia i udało mu się go zniszczyć to był naprawdę gość!!!

Na pierwszym turnieju w Warszawie, ktoś mi powiedział (najpewniej Highwayman ), że można zrobić inaczej, tak jak my gramy obecnie, bo w innym przypadku deck na Jedynego byłby skazany na porażkę.

Pomyślałem, że w takim razie to najłatwiejszy ze sposobów na wygranie turnieju i nie omieszkałem na kolejnym z tego skorzystać!

Jednak okazało się, że nawet z tym uproszczeniem nie jest tak łatwo, jakby się mogło wydawać. Sam fakt, że chyba nikt do tej pory nie wygrał naszego turnieju grając na Jedynego?! Poprawcie mnie jeśli się mylę ...

Rozpisałem się, bo o tym wszystkim po latach zapomniałem, a przecież tak się powinno grać!

Z drugiej strony, niedawno obniżono liczbę punktów turniejowych za zwycięstwo na One Ring, a teraz jakbyśmy przeforsowali wersję z "donoszeniem" Jedynego na Górę z innego miejsca, to myślę, że główny zamysł twórców gry na zapewnienie w niej zwycięstwa (tj. poprzez zniszczenie Jedynego) odejdzie do lamusa.

Ja grałem na ostatnim turnieju na TOR i nieźle mi poszło, ale gdyby była zasada dźwigania Jedynego, to bym się pewnie nie zdecydował.

A pamiętam jeszcze gry, gdy udało się wytestować dosyć szybko Jedynego, a czekając aż podejdzie na rękę Gollum i Crack of Doom, szlajało się z pierścieniem po sajtach, zagrywając ally i frakcje ... to były czasy, ale i przeciwnicy nie byli tak mocni jak teraz!

_________________
Nie ufaj czarodziejom, bo są chytrzy i skorzy do gniewu.
Own BGG

ja i Krzyś mamy na koncie po jednym turnieju gdzie na 5 gier wrzuciliśmy Jedynego po 4 razy do Mount Doom i cały turniej też sie udało nam wygrać wtedy...
innych takich wygranych nie widze po wynikach naszych turniejów

_________________
Going ever under dark,
Having the clouded sky above me -
And pale nothingness beneath me,
I see a light in the distant darkness,
It beckons me in and I accept its invitation...

A co byście powiedzieli na wprowadzenie naszego takiego domowego home-rulesa o przywróceniu 8 punktów za wygranie Jedynym, ale tylko z opcją doniesienia go do Mount Doom?

_________________
Kiedy spać wszyscy poszli, w pościel lub na siano,
Gdy pogaszono światła, drzwi pozamykano,
Tom i Maggot usiedli, by wreszcie pogadać
O Kurhanach, o Wzgórzach i czy będzie padać...

Czemu nie, proponuję 1 pkt turniejowy za każdą fazę hazardów przeżytą z Jedynym. W sensie jak wytestuje w Rivendell i pójdzie do Lorien, potem do Minas Morgul i na koniec na Mount Doom to 3 tury = 3 punkty, a jak w Minas Morgul wytestuje i później tylko 1 ruch to tylko 1.

A teraz na poważnie - czy uważasz, że ta jedna dodatkowa faza hazardów by tak wiele zmieniła? Testowanie zamiast na Mount Doom byłoby robione w jakimś innym Mordorowym sajcie i taka z tego różnica by była.

Jeśli już iść z duchem książki to proponuję lepszego home rule'a. Minus jeden do testu (przy testowaniu pierścienia oczywiście) za każdy region z dala od Shire.


Też pamiętam jak za dawnych czasów, kiedy się na turnieje nie jeździło to grało się, że Jedyny był testowany w jakimś havenie i z dzielną liczną kompanią ruszał na południe. Nigdy nie zapomnę jak kiedyś wjechałem na Mount Doom napakowaną po zęby ekipą z 3-ma fellowshipami .

Mogłaby być, ponieważ przeciwnik wiedząc o tym, że musisz chociaż jedną turę nieść Jedynego, zatrzyma na ręku wszystko co może Ci zaszkodzić, bylebyś tylko nie wygrał. A to mogą, jak sam wiesz, być bardzo niefajne karty.

_________________
Nie ufaj czarodziejom, bo są chytrzy i skorzy do gniewu.
Own BGG

Część instrukcji to ścisłe zasady a część to wstępny opis.

Na przykład.



Podkreślenie moje.

Ktoś mógłby potraktować podkreślony fragment jako ścisłą zasadę i uznać, że modyfikatory z niej wynikające kumulują się z modyfikatorami wynikającymi z tekstu minion Barad-dûr.

I nigdzie jest napisane*, że wymienione zasady dotyczą tylko minion playera. Podobnie jak z przepisami dotyczącymi detainment attacks. Tylko jedna mówi o minion company. Formalnie ataki przypisane do Dark-domain, Shadow-hold, lub Dark-hold są detainment dla wszystkich.

To dobrze, że ktoś się czepia, albo nawet "zbytnio czepia". Ale niech spróbuje pójść w tym na całość przed wyciągnięciem wniosków.

*) wiem, że to brzmi dziwnie, ale "nigdzie nie jest napisane" to podwójne przeczenie.

_________________
Yes - the chances of anything coming from Mars are a million to one - he said.
The chances of anything coming from Mars are a million to one, but still they come.

Konrad, w wielu swoich wypowiedziach masz absolutną rację. Podobnie tutaj - nie jestem w stanie przyczepić się do czegokolwiek z Twojej interpretacji.
Rzecz jednak jest w tym, że MECCG formalnie jest martwą grą od kilkunastu lat. Dlaczego zatem odbierać graczom na jakimś własnym, lokalnym poletku, przyjemności grania takiego, które sprawi im najwięcej przyjemności i które będzie zgodne z czymś, co osobiście nazwałbym tolkienowskim duchem?

OK, pewnie jest jeszcze wiele przykładów nieścisłości autorów tej gry, którymi mógłbys nas tutaj zasypać. Wlele takich przykładów zostało poruszonych na zagranicznym forum, na którym też wielokrotnie się wypowiadałeś w tym temacie. Ale błędy merytoryczne w wielu kwiestiach (bo nie sposób inaczej nazwać różne wałki, które dopuszcza mechanika gry, a które kłócą się z logicznym pojmowaniem rzeczywistości) nie powinny zabierać nam tego, co czerpiemy z tej gry, a zatem ogromnej przyjemności grania i spotykania się z ludźmi, których interesują te same, lub podobne idee.

Daleki jestem od narzucania komuś takiej, a nie innej interpretacji otaczającego świata. Wręcz nie mam do tego prawa - każdy z nas jest jednostką, która ma oczy i uszy i powinna robić z nich dobry użytek. Skoro ktoś doslownie potraktuje zapis:
to OK, jego prawo.
A czy ja się dostosuję do takie interpratacji?
Dopóki nie zagram z ta konkretną osobą, to praktycznie nie ma to żadnego zanczenia. A gdy już będę z taką osobą grał, to od tego mamy usta i struny głosowe, aby się ze sobą dogadać, choćby na tę jedną partię.

_________________
Kiedy spać wszyscy poszli, w pościel lub na siano,
Gdy pogaszono światła, drzwi pozamykano,
Tom i Maggot usiedli, by wreszcie pogadać
O Kurhanach, o Wzgórzach i czy będzie padać...