W końcu, po kilku intensywnych dniach, mogę się ustosunkować
Po pierwsze cieszę się, że mój temat budzi takie zainteresowanie. Choć jednocześnie widzę pewien mankament - rozmawiamy w gronie stałych bywalców, którzy by przyjechali choćby im na chleb brakowało. Natomiast chciałbym żeby wypowiedziało się więcej osób jak Tworek, których dawno nie było. W końcu chodzi o to, żeby ich przyciągnąć z powrotem. Choć być może te wysiłki są daremne jeśli ich nieobecność nie wynika z formatu turnieju-spotkania, tylko innych czynników jak życie czy wyczerpanie materiału.
Jeśli chodzi o format turniejowy to mam mieszane uczucia. Drabinka ma swoje zalety np nie liczą się proporcje wygranej. To w pewnym sensie rekompensuje sytuację typu: wygrałem wszystkie pięć gier 4-2 a on cztery 6-0 i jedną przegrał 0-6 ale wygrywa cały turniej. To wg mnie zawsze było trochę krzywdzące. Ale system pucharowy jest dla mnie zbyt losowy i może skrzywdzić różnych graczy.
Ja osobiście bym preferował po prostu ograniczenie liczby rund, bez względu na graczy. Trzy lub maksymalnie 4 z regulaminowym czasem czyli 80 minut. 1-deck game to wg upośledzenie tej gry i potraktowanie jej jak Magic the Gathering (proszę o wybaczenie wszystkich grających w MgT). Długo walczyłem o 2-deck game i uważam, że to najlepszy z możliwych wariantów.
Różne warianty turniejów też brzmią rozsądnie ale jeśli już to w innej formie jak dla mnie. Wizardami grałem ale nie jestem to dla mnie przyjemne, męczy mnie jasna strona. Mogę grać ciemną, być może upadłymi ale zmuszanie ludzi do jakiegoś aligmentu widzę słabo.
Co do czasu trwania turnieju to zawsze się dostosuję. Jeszcze nie mam dużej rodziny więc nie jestem ograniczony jak duża część z was, pod tym względem

Choć lepiej było chyba zaczynać w czwartek wieczorem, niedziela również nie jest dla mnie bardzo zła. Zazwyczaj się zbieram rano bo nikt już nie zostaje więc nie ma z kim grać.
Wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem byłyby 3 rundy po 80 minut i wtedy mamy mnóstwo czasu na inne rzeczy.
Nagrody też nie są potrzebne, bądźmy szczerzy i tak zgarnia je ta sama grupa graczy od jakiegoś czasu. Ja bardziej by optował za nagrodami pocieszenia. Tutaj przyznam się, że popełniłem błąd na turnieju w Warszawie i do tej pory czuje się z tym źle. Wśród erek był Longbottom Leaf i zgarnął go gracz, który był pierwszy po sobocie. Nie byłoby problemu, gdyby to nie był koleś, który handluje kartami i LL wylądował od razu w sklepie. Nie taka była moja idea

chciałem dać LL jako pocieszenie za ostatnie miejsce ale w ferworze się zapomniałem i wyszła dupa
W każdym razie za nagrodami jako nagrodami to nie będę głosował, ewentualnie draft erek, żeby każdy coś miał. Ja generalnie staram się trzymać na magazynie jakieś rarytasy na nagrody gdyby ktoś chciał ale obowiązku korzystać z tego nie ma
Myślałem również o innych formatach turnieju dla urozmaicenia. Gramy już sealed ale można by spróbować go zrobić głównym turniejem choć raz

Zastanawiałem się również nad turniejem Challenge Decks, chciałem ewentualnie zakupić ale cena mnie przeraziła

Miałem koncept kupienia ich + protektory i symboliczna opłata, żeby to się zwróciło ale w tej chwili koszt CH to co najmniej 200-250zł więc chyba za dużo. Chyba, że wolą wyborców byłoby spróbować to wtedy bym zadziałał. W takiej sytuacji nie byłoby kwestii kto ile ma kart

Dla urozmaicenia można by się zamieniać taliami po grze.