Super turniej!
Chwała organizatorom za to. Żałuję, że nie mogłem przyjechać w piątek, ale w sobotę też było pysznie - głównie dzieki bigosowi
mamy Roota i plackowi drożdżowemu
mamy Kfiada.
Co do gier, to 3 gry mi wyszły:
5:1 z
Muad'dibem (po przedostatniej turze przegrywałem 1 pkt. Zagrałem w ostatniej turze 2 karty, które dały mi w sumie 15 pkt.).
6:0 z
Lavanorem (to raczej mojemu przeciwnikowi bardziej gra nie wyszła niż mi wyszła, ale było ciężko ponieważ kusił mnie piwem, którego nie dane mi było skosztować

)
2:4 z
Framem (po przedostatniej turze byłem skazany na 0:6, ale w ostatniej turze zagrałem jedyną frakcję i uratowałem 2 pkt. dla siebie).
Dwie gry mi niewyszły i obie z powodu 2 rzutów (po jednym oczku na każdej kostce):
Pierwszy z tych feralnych rzutów miał miejsce w ostatniej turze pierwszej gry z
Szilianem, dzięki czemu posłał mi do piachu Gandalfa i tylko to pozwoliło mu ze mną wygrać.
Drugi rzut był jednocześnie ostatnim rzutem turnieju - sprawdzałem na radzie jedyną korupcje za 2 i dwie jedynki spowodowały, że z wyniku 2:4 zrobiło się 0:6 dla
Ceka, który tym samym wskoczył na podium. Dodam, że całkiem zasłużenie!
W sumie te dwa rzuty spowodowały, że zamiast 6 miejsca w turnieju, zająłem 11.
Ale i tak jestem bardzo zadowolony z mojej gry i z osiągniętego wyniku, ponieważ deck był tworzony w piątek o 23 wieczorem i ani razu nie testowany, a co za tym idzie nie ustrzegł się błędów.
Gratuluję
Chrisowi, tym bardziej, że nie poszedł tak jak jego brat na łatwiznę (grający poraz kolejny Balrogiem) i zagrał Fallenem.
Do
Highwaymana natomiast mam żal. Nie dość, że znowu grał Balrogiem, specjalnie nie tłumacząc instrukcji żeby inni nie poznali smaku zwycięstwa i wymyślił jakieś dziwne dodatkowe talie lub karty wymieniane przed grą z innym aligementem - siejąc tym samym dużo haosu i zwątpienia w mój i tak nadwątlony (sprawami dnia codziennego) umysł, to jeszcze na koniec na turnieju załatwił mnie przy "zielonym stoliku" odbierając mi perfidnie miejsce w pierwszej dziesiątce na rzecz Arthusa. Widać, że było to działanie typowo korupcjogenne, ponieważ za to później Arthus zawiózł jego brata do Warszawy. Wszystko to się układa w logiczną całość. Nic to, muszę się przyzwyczaić, że mieszkam w takim kraju ... a punkty za pierwszą dziesiątkę przeszły bokiem.
Miałem w sumie możliwość je odzyskać, bo ktoś nieobliczalny dał mi do potrzymania miecz (pierwsza nagroda turnieju), a byłem akurat w pobliżu Arthusa, ale ten się zorientował i uciekł.
_________________
Nie ufaj czarodziejom, bo są chytrzy i skorzy do gniewu.
Own BGG