No to moje trzy gorsze odnośnie Hobbita.
Na wstępie przypomnę, że Władca fabularnie wypadł dla mnie słabo.
Co do Hobbita. Wizualnie podobał mi się bardzo (Władca też). Zmiany fabuły też odebrałem pozytywnie jako dopełnienia książki (tutaj Drużyna Pierscienie też błyszczała). Świetnie wpleciony wątek łączacy z Władcą i tu dobrze, że ten sam reżyser i konwencja.
Radagast. wiedziałem z opisów, że przypomina kloszarda, więc byłem nastawiony anty, ale po oglądnięciu przyznaję, że było OK. Faktycznie został przedstawiony jako dziwak i odludek. Dzieki czemu kazdy z trzech czarodziejów jest zupełnie inny.
Azog. Fabularnie nie przeszkadza mi zmiana, ale sam jego widok, który mi jakoś wizualnie nie pasuje do reszty orków/goblinów.
Krasnoludy. Na zdjeciach promujacych nie podobali mi się, natomiast w filmie już tak. 13 klonów Gimiliego było by do dupy. Patrzcie jak wyglądają krasnludy w naradzie u Elronda we Władcy.
Holywódzkie sceny. Było ich trochę, ale raziły mnie mniej niż wyczyny Legolasa, więc dałem radę. Trochę Indiany Jonesa w Mieście Goblinów.
W drugiej części mam nadzieję na wiele akcji w Mrocznej Puszczy i akcję pod Dol Guldur. Fajnie by było gdyby gdzieś w tle pojawił się Legolas.
Ciekawe kto zabije Smauga w filmie? Bilbo?
