Jeśli interesujecie się RPGami to na pewno widzieliście zbiórkę na The One Ring 2ed (TOR) na Kickstarterze.
Polską wersję planuje wydać Black Monk.
Jako że nie znałem wcześniej TOR - wczoraj uczestniczyłem na Konline w prelekcji pokazującej mechanikę tego systemu i zagrałem w prostą przygodę mającą zaznajomić graczy z podstawowymi założeniami, wykorzystaniem cech itp.
To co zwróciło moją uwagę to rozwiązanie podróży między lokacjami. W części RPG-ów ten aspekt jest traktowany jeśli nie po macoszemu to przynajmniej decyzje czy rzucić jakieś potworki na graczy czy pominąć ten etap zostaje wyłącznie w gestii Mistrza Gry. W TOR jest to rozwiązane tak że na czas podróży grupa musi wyznaczyć osoby pełniące funkcję np. zwiadowcy czy - powiedzmy - łowczego (huntsmen). Każda z takich 4 funkcji musi w trakcie podróży wykonać test z wykorzystaniem cechy przypisanej do danej funkcji. Poziom trudności tego testu i - przede wszystkim - konsekwencje porażki zależą głównie od terenu po którym grupa się porusza.
Za różne sytuacje w grze (czy to porażki w testach czy podjęcie określonych działań) nasza postać lub cała drużyna może zarobić punkty Cienia. Postacie mogą też stać się "weary" czyli powiedzmy - utrudzone - co utrudnia im dalsze działania (np. atak) i zwiększa ryzyko odniesienia obrażeń w trakcie walki.
W trakcie przygody możemy potraktować niektóre lokacje jako swoje sanktuaria (w oryginale właśnie sanctuary a nie Haven

) w których będziemy sie mogli leczyć czy kombinować w jaki sposób zrzucić z siebie trochę punktów Cienia w trakcie odpoczynku nazywanego tutaj "Fellowship Phase"
Widać więcej podobnych rozwiązań co w karciance, oczywiście zastosowanych w sposób dostosowany do zupełnie innego typu gry. Można by powiedzieć że widać podobne podejście do wykorzystania uniwersum Tolkiena. Magia jest rzadkością i jest obarczona ryzykiem a postacie muszą liczyć się z tym że ich działanie przyciągnie uwagę sił znacznie ich przewyższających mocą.
Czekam więc niecierpliwie na polskie wydanie (nie wsparłem gry na Kicku).