Taka sprawa jest, tym razem na poważnie
Otóż rozważam przywiezienie ze sobą mojego starszego juniora o roboczym nicku forumowym "Keruj" i imieniu, z tego co pamiętam, Jurek.
Keruj ma skończone 11 lat, byłby więc potencjalnie najmłodszym uczestnikiem tej imprezy. Uczestniczyłby pozaturniejowo (organizatora prosiłbym o rozważenie ulgowej wejściówki - Keruj wprawdzie jest fanem spaghetti, ale za to nie konsumuje piwa, a przynajmniej ja nic o tym nie wiem. Ulgowa wejściówka przysługiwałaby wyłącznie za okazaniem ważnej legitymacji szkolnej).
Piszę "
uczestniczyłby" bo pomysł wymaga jeszcze akceptacji czynnika nadzorczego (czytaj - mojej żonki) oraz - co równie ważne - jest uzależniony od Waszego zdania na ten temat.
Może najpierw dlaczego w ogóle chciałbym go zabrać:
1) Jurek lubi grać w planszówki. Naprawdę lubi. W domu sporo gramy, ale to sporo oznacza w praktyce (szkoła, praca) 2, góra 3 partie w gierki w tygodniu. Taki wyjazd kiedy mógłby pograć w piątek i w sobotę prawie bez limitu - byłby dla niego dużą frajdą.
2) W domu mamy i gramy głównie w gry z ogólnie pojętego "euro" - Puerto Rico, Steam, Wysokie Napięcie, Le Havre (ale także np. Innowacje czy Munchkin)
3) Spotkanie z Wami pozwoliłoby mu zapoznać się z wieloma grami których jeszcze nie widział - w tym z oryginalnymi czy nowymi tytułami których nie bardzo jest gdzie indziej zobaczyć
4) Junior ogarnia zasady nawet bardziej skomplikowanych tytułów - grał w Pana Lodowego Ogrodu, w Nową Erę, w gry Felda (Zamki Burgundii, Badacze Głębin), dobrze też sobie radzi z CCG - na przykładzie Veto. Mam na myśli to że nie tylko rozumie zasady, ale jest w stanie kombinować szukając najlepszego wyboru. Pewnym problemem może być bariera językowa i bardziej rozbudowane teksty po angielsku na planszach graczy, kartach itp. Generalnie z angielskim jest raczej na bakier.
To gdzie jest haczyk - albo - dlaczego w ogóle pytam się Was o zdanie?
Otóż - jeśli miałbym zabrać Jurka to miałbym do Was prośbę abyśmy (tak, ja też) unikali wulgaryzmów. Nie chciałbym po prostu aby Jurek co chwila (a nawet nie co dwie chwile) słyszał jak to k..... komuś te je..... karty podeszły tak że ja go k.... pier.......
Z drugiej strony - w pełni rozumiem że dla części (większości? może dla wszystkich?) z nas takie spotkanie jest odskocznią od codziennego kieratu, gdzie w miłym gronie starych kumpli możemy sobie posiedzieć nad planszą czy kartami i wrzucić na luzik. I nikomu wulgaryzmy nie przeszkadzają. Ja tak przynajmniej mam.
Stąd też szczerze postawione pytanie, kierowane zarówno do uczestników turniejowych jak i nieturniejowych:
- czy zaakceptujecie obecność de facto dziecka (ok, nastolatka

) a co za tym idzie pewne ograniczenia z tego wynikające?
- czy też nie po to zjeżdżamy się z różnych końców kraju aby nie można było się czuć swobodnie i jeśli sytuacja to usprawiedliwia (np trzeci z rzędu uwalony test na korupcję) - zakląć na czym Śródziemie stoi, niech przeciwnik sobie nie myśli że mu to ujdzie płazem.
Jeżeli komentarze do pomysłu przywleczenia juniora będą nieprzychylne, to nikomu nie dzieje się krzywda - Keruj zostaje w domu, ja przyjeżdzam.
Może jeszcze tylko dodam że obecność juniora nie powodowałaby jakichś ograniczeń co do konsumpcji alkoholu. Niezależnie od tego jak to zabrzmi - nasze dzieci są przyzwyczajone do widoku rodziców i znajomych popijających piwko czy winko podczas mocnej rozkminy nad planszą. Tu też jednak zachowujemy granicę - raczej nie upijamy się w trupa przy dzieciach
